wtorek, 31 grudnia 2013

Nowy 2014 ROK


Wszystkim życzę szczęścia i radości w 2014 r., a sobie konsekwencji w realizowaniu planów.*

* o postanowieniach noworocznych już wkrótce;)

Świąteczne ciasteczka cynamonowe


     Ostatni w tym roku przepis musi być słodki. Uwielbiam gotować, ale jeszcze bardziej lubię piec. Marzę o małej kawiarni i księgarni w jednym. Wiem... jest ich wszędzie pełno, ale pomarzyć mogę, a kto wie....

     Poniżej przepis na cynamonowe ciasteczka z książki Doroty Świątkowskiej "Moje wypieki i desery", którą ogłaszam książką roku 2013 r. :)

Świąteczne ciasteczka cynamonowe
/z podanych składników wyjdzie ok. 25 ciastek/



składniki:
- 120 g brązowego cukru;
- 125 g masła o temperaturze pokojowej;
- 1 duże jajko;
- 2 łyżki mleka;
- 250 g mąki pszennej;
- 3 łyżeczki cynamonu;


     W misie utrzeć masło z cukrem na puszystą masę (ja ucierałam w mikserze). Dodać jajko i mleko i miksować dalej. Wsypać mąkę wymieszaną z cynamonem. Miksować na zwartą masę, jeżeli jest zbyt gęsta można dodać jeszcze jedną łyżkę mleka.
     Ciasto owinąć folią spożywczą. Chłodzić w lodówce przez 30 min.

      Rozgrzać piekarnik do 170oC
    Blachę do ciasteczek wyłożyć papierem do pieczenia. Z ciasta odkrawać kawałki ciasta wielkości orzecha włoskiego, formować z nich kulki i rozwałkować i odcisnąć wybrany wzór. Ułożyć na blasze w niedużych odstępach. 
     Piec 15 min, aż nabiorą ładnego koloru.
     Uwaga! Łatwo je spalić (wiem coś o tym;)).
     
     Po wyjęciu studzimy je na kratce. 

Smacznego!

* Można je przechowywać w zamkniętej pusze do 7 dni.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zupa krem z buraków z fetą


      Kiedy byłam mała jadłam tylko zupę buraczkową. Mana gotowała ją niemal codziennie. Była zabielana śmietaną, a dodatkiem do niej były ziemniaki z cebulką. Stan zakochania w "czerwonej zupce" jak ją wtedy nazywałam trwał prawie 2 lata. Przez ten czas moi bliscy zdążyli się na tyle znudzić smakiem buraka, że w rodzinnym menu nie pojawił się przez długi czas, a ja sama dopiero po prawie 20 latach zatęskniłam za smakiem tego wspaniałego i zdrowego warzywa.
     Do tradycyjnej zupy nadal nie mogę się przekonać, jednak jak już niejednokrotnie wspominałam jestem wielbicielką zup kremów. Skoro można zrobić krem z dyni czy z marchewki to można i z buraka. Z pomocą przyszedł mi wspaniały blog Strawberries from Poland. Truskawka podaje łatwy przepis na pyszną zupę, w mojej wersji jest kilka zmian, przede wszystkim jest w niej więcej buraków, nie dodaję również soli, ale oczywiście każdy kto czuje potrzebę jej posolenia może to zrobić.
      Zupa okazała się hitem tegorocznych Świąt i na pewno jeszcze nie raz zagości na moim stole. Jej kolor jest nieziemski, a smak jeszcze lepszy.


Zupa krem z buraków z fetą

składniki:
- 500 g buraków;
- 2 ząbki czosnku;
- 1 średnia czerwona cebula;
- 3 łyżki soku z cytryny, tj. ok. 1/2 cytryny;
- 500 ml bulionu z warzyw lub rosołu;
- 0,5 łyżeczki sproszkowanego chili lub 0,5 strączka chili;
- feta;

     Buraki obieramy, kroimy i gotujemy na parze, aż będą miękkie. Ja gotowałam 40 min. W tym czasie kroimy cebulę w piórka i podsmażamy ją z czosnkiem przeciśniętym przez praskę. Do garnka przekładamy ugotowane na parze buraki, przesmażoną cebulę z czosnkiem, zalewamy to bulionem i gotujemy. Doprawiamy chili, cytryną i solą. Kiedy zupa się zagotuje, zmniejszamy gaz i gotujemy jeszcze 10 min.
     Zupę miksujemy na krem. Dobrze jest ją wcześniej schłodzić.

     Gorącą zupę posypujemy pokruszoną fetą.

Smacznego!

fotomigawka - podsumowanie roku 2013

Już jutro Sylwester i nowy 2014 rok. Czy będzie lepszy niż poprzedni? Co przyniesie? Czy ud mi się zrealizować wszystko co zaplanowałam? Tego nie wiem, mogę jednak podsumować ten 2013 r. Zaczął się najtrudniejszym egzaminem w moim życiu, do którego przygotowywałam się kilka miesięcy. W tym roku zaczęłam również nowy etap w moim życiu - nareszcie zaczęłam pracować na własny rachunek. Na razie powolutku uczę się wszystkiego, ale jestem ogromnie zadowolona. Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że musieliśmy zrezygnować z wyjazdu w moje kochane góry, ale nic straconego, wybiorę się tam w przyszłym roku (to moje główne postanowienie noworoczne!). Na szczęście mieszkam w mieście pełnym jezior. Jednak moją największą miłością tego lata okazał się rower. Moje cudowne "dwa kółka" woziły mnie wszędzie, nad jezioro, na wycieczki i do pracy. Mam nadzieję, że sezon 2014 zacznę jak najwcześniej:)

Bilans wypadł dodatni, a poniżej zdjęcia, które są fotomigawką z 12 miesięcy mojego życia,

Miłego oglądania!













środa, 18 grudnia 2013

Peter Auer i jego sosy

     Długo się zbierałam i nareszcie mam! Książka kucharska pełna sosów. Sosy ciemne, jasne i maślane, sosy warzywne i te z owoców. Mam wrażenie, że są tu przepisy na wszystkie sosy, jakie ktokolwiek kiedykolwiek wymyślił.

"Sosy są ukoronowaniem potrawy, czymże byłaby pieczeń bez aksamitnego sosu, sałatka bez świeżego, ziołowego winegretu czy zapiekanka z makaronu bez aromatycznego pesto?"
Peter Auer

     Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam polewać sosem to co mam na talerzu. Mięso nabiera wtedy głębi, makaron lepkości, a surówki i sałatki nowego smaku. Zaglądam do niej w poszukiwaniu pomysłu na podkręcenie świątecznego obiadu. Wigilia zgodnie z życzeniem moich rodziców będzie tradycyjna, ale może uda mi się zaskoczyć ich czymś w kolejnych dniach. 




    W moim sercu sos pomidorowy zawsze będzie miał pierwsze miejsce, jednakże czas rozwinąć swoje umiejętności. Zaczęłam od sosu holenderskiego. Tajniki tego sosu zgłębiam już od jakiegoś czasu i szukam idealnego i łatwego przepisu na pyszny sos. Ten przepis jest dość skomplikowany, ale warto było spróbować.

Sos holenderski
Peter Auer "Sosy"

składniki na 300 ml sosu:
- 20 g szalotki;
- 250 g masła;
- 10 ziarenek białego pieprzu;
- 40 ml wytrawnego białego wina;
- 20 ml jasnego octu balsamicznego;
- 2 żółtka;
- 100 ml wody;
- sól;
- biały pieprz;
- tabasco;

Szalotki obrać i pokroić w kostkę. Masło powoli roztapiać w wąskim wysokim garnku i gotować tak długo, aż będzie klarowne. Smakuje najlepiej, gdy nabierze złotego koloru. Przelać przez sito i odstawić.
Szalotki, ziarna pieprzu, białe wino i ocet zagotować w garnku z 100 ml wody, pozostawić na 15 min do naciągnięcia i przelać przez sitko do miseczki.
Płyn (ok. 100 ml)wymieszać z żółtkami. Ubić trzepaczką w misce w niezbyt gorącej kąpieli wodnej, aż powstanie puszysta kremowa masa.  Kąpiel wodna początkowo może być letnia, aby sos nabrał objętości, a potem można zwiększyć jej temperaturę, ale max. do 75oC. Jeżeli żółtko podczas ubijania będzie zbyt gorące może się ściąć. Składniki ubijać tak długo, aż utworzy się puszysty gładki, pozbawiony pęcherzyków sos.
Miskę wyjąć z kąpieli wodnej. Masło ubijać z żółtkami - najpierw dodawać je po kropelce, następnie wlewać cienkim strumieniem. Doprawić solą, pieprzem i kilkoma kroplami tabasco. Sos przygotowywać najwyżej 1-2 godz. przed podaniem.

Smacznego!

*klarowanie służy odcedzeniu od roztopionego masła osadu, masło klaruje się przez sito lub przez gazę



A Wy ? Jaki sosy polecacie?

poniedziałek, 16 grudnia 2013

świąteczne cupcakes


Moja słodka propozycja na święta. Są śliczne i maślane. Masa kremowa musi być bardzo miękka, inaczej szpryca sobie nie poradzi. Ja swoją zepsułam;)

świąteczne cupcakes

składniki na 10 babeczek:
ciasto:
- 120 g miękkiego masła;
- 150 g cukru;
- sól;
- skórka starta z 1 pomarańczy;
- sok z 1/2 pomarańczy; 
- 3 jajka;
- 100 g płatków migdałowych;
- 150 g mąki;
- 1 łyżka przyprawy do piernika;
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia;
- jedna łyżeczka śmietany kremówki;

masa kremowa:
- 200 g miękkiego masła;
- 150 g cukru pudru;
- miąższ z 1/2 laski wanilii;


     Rozgrzewamy piekarnik do 200oC.
     Formę do muffinek wykładamy papilotkami.
     Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. W jednej misce mieszamy płatki migdałowe, mąkę, przyprawę do piernika i proszek do pieczenia. W drugiej masło ucieramy z cukrem, szczyptą soli, skórką pomarańczy i sokiem z pomarańczy, a następnie łączymy ze śmietaną kremówką. Do kremu dodajemy kolejno po 1 jajku i mieszamy. Łączymy ze sobą składniki z obu naczyń i krótko ucieramy.
     Ciasto przekładamy do foremek i pieczemy ok. 20 min. lub do suchego patyczka.

     Po wyjęciu ostudzić na kratce.
     Przygotowujemy masę kremową: Masło ucieramy z cukrem pudrem i miąższem wanilii. Za pomocą szprycy cukierniczej dekorujemy ostudzone babeczki.

Smacznego!

* babeczki inspirowane są przepisem z "To jest pyszne" nr 4/2013
** w oryginalnym przepisie było zbyt dużo masła przez co babeczki były bardzo tłuste i ciężkie. Zmniejszenie ilości tłuszczu doda im lekkości.

niedziela, 15 grudnia 2013

niedzielnie, leniwie (brioszki z prodziża)


     Leniwa niedziela, no może nie do końca, ale na pewno nieśpieszna. Upiekłam brioszki i teraz szukam świątecznych inspiracji. Święta to dla mnie magiczny czas, uwielbiam planować Wigilijne menu. Są rzeczy niezmienne jak sałatka jarzynowa czy ryba po grecku. Albo sernik mojego taty, który nieodmiennie kojarzy mi się z domem rodzinnym. Jednak nie byłabym sobą gdybym nie chciała spróbować czegoś nowego. Postanowiłam, że co roku przygotuję coś nowego. W zeszłym roku były to pierniczki, które pojawią się również w tym roku i chyba zostaną w naszym rodzinnym menu na dłużej.Był także miniquische z farszem grzybowym i rozmarynem.
     Jestem trochę typem zbieracza i uwielbiam świąteczne magazyny, które gromadzę w domu i przeglądam przed każdymi świętami, co roku kupuję kolejne. Już samo ich przeglądanie sprawia mi ogromną radość. Większość uważam za godne wypróbowania, ale niestety brak czasu zmusza mnie do zrealizowania jedynie kilku przepisów. W tym roku jest podobnie. Skupiam się na słodkim aspekcie świąt. Taka rola została mi przypisana i szczerze mówiąc nie protestowałam, chociaż przyglądam się pasztecikom z bloga Strawberries from Poland. Dam znać czy je zrobiłam.
     Tymczasem wrzucam przepis na brioszki, przepis pochodzi z bloga White Plate. Eliza Mórawska o wypiekach wie wszystko i jest dla mnie w tym temacie guru.


Broszki z prodżiża
/przepis na 10 sztuk/

składniki:
- 350 g mąki pszennej; 
- 1 łyżeczka soli morskiej;
- 30 g cukru;
- 3 jajka;
- 40 ml mleka;
- 30 g świeżych drożdży;
- 60 g zimnego masła;

- 1 jajko rozbełtane z łyżką wody - do posmarowania brioszek;

     Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Mąkę mieszamy z solą i cukrem. Drożdże rozpuszczamy w mleku i dodajemy do mąki. Wbijamy jajka i wyrabiamy ciasto na gładką masę.Na końcu dodajemy masło pokrojone w kostkę. Ciasto powinno być lśniące i dosyć wilgotne, ale nie może być płynne. Ciasto przykrywamy folią aluminiową i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. godzinę.
     Wyrośnięte ciasto dzielimy na 10 części. Prodziż wykładamy papierem do pieczenia i układamy brioszki, które oddzielamy od siebie paskami papieru do pieczenia (inaczej się skleją i zrosną). Prodziż przykrywamy pokrywą i odstawiamy do wyrośnięcia na 30-40 min. Moje wyrastały 40 min. Smarujemy je jajkiem rozbełtanym z łyżką wody.
     Pieczemy je 15 min opcja gór - dół, potem jeszcze 10 min opcja góra.

Smacznego!



sobota, 14 grudnia 2013

Warmiński Jarmark Świąteczny

     Dziś niekoniecznie kulinarnie. Pogoda może mało świąteczna, ale w końcu to jarmark. Nie opuściłam do tej pory żadnego. To już czwarty - może szału nie ma, ale co roku miło ogląda się lodowe rzeźby. Co roku kupuję na tym samym straganie drewnianą ozdobę na choinkę. Można powiedzieć, że to już stało się tradycją. Za kilka lat ubiorę choinkę tylko w te drewniane urocze figurki.
     Co roku planuję również wycieczkę do Wrocławia... może kolejnym razem. Wpisuję to na listę rzeczy do zrobienia w 2014 r. :)
     A tymczasem wrzucam kilka zdjęć z dzisiejszego spaceru po olsztyńskiej starówce. Miłego oglądania.

    A tym czasem idę wyjąć pierniczki, ich zapach roznosi się po całym domu - uwielbiam.









piątek, 13 grudnia 2013

Zupa z kurczakiem, mlekiem kokosowym i curry



Zupa z kurczakiem, mlekiem kokosowym i curry
/inspiracja zupą autorstwa Strawberries from Poland/

- 3 szalotki pokrojone w piórka;
- 2 łyżki oliwy;
- 250 ml mleka kokosowego;
- kilka pomidorków koktajlowych/ 1 pomidor pokrojony w cząstki/ 3 łyżki pomidorów krojonych z puszki;
- 2 łyżki curry w proszku;
- 1/2 łyżeczki chili;
- sok wyciśnięty z 1 limonki;
- sól;
- 0,5 l rosołu lub bulionu z warzyw;
- 1/2 łyżeczki kurkumy;
- 1 łyżeczka kuminu;
- 1 pierś kurczaka pokrojona w paski i doprawiona: 1/2 łyżeczki curry, szczypta chili, 1/2 łyżeczki kurkumy, 1 łyżka sosu sojowego;

- makaron ryżowy;

Pierś kurczaka kroimy w paski i doprawiamy curry, chilli, kurkumą i sosem sojowym. Odstawiamy na 15-20 min. Pokrojoną w piórka szalotkę smażymy na 2 łyżkach oliwy. Dodajemy kurczaka i smażymy, aż mięso się zetnie. Zalewamy rosołem i mlekiem kokosowym. Dodajemy curry, sok wyciśnięty z 1 limonki. Gotujemy kilka minut i doprawiamy solą, chili, kurkumą i kuminem. Gotujemy ok. 15 min. Dodajemy pomidory i gotujemy jeszcze 5 min.

Zupę podajemy z makaronem ryżowym. Można go przygotować zgodnie z przepisem na opakowaniu i zalać zupą lub wrzucić do zupy i przykryć na 3-4 minuty. Makaron wchłonie płyn i powstanie gęsty pyszny sos.

Zupa na drugi dzień jest jeszcze lepsza!

Smacznego!

niedziela, 17 listopada 2013

czekoladowe muffiny z coca-colą i wiśniówką

Pyszne! Przepis jutro na blogu:)*

* po dłuuugiej nieobecności wrzucam przepis. Wszystkich zainteresowanych przepraszam za opóźnienie.


 Czekoladowe muffiny z coca-colą i wiśniówką
/przepis pochodzi z "Moje wypieki i desery" D. Świątkowskiej/

składniki na 10 muffinek:
ciasto
- 200 g mąki pszennej;
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia;
- 4 łyżki kakao;
- 160 g ciemnego cukru muscovado;
- 2 jajka;
- 100 ml oleju słonecznikowego;
- 150 ml coca-coli;
- 4 łyżki wiśniówki;
* wszystkie składniki ciasta powinny mieć temperaturę pokojową

polewa:
- 100 g gorzkiej czekolady (min. 70%);
- 1 łyżka masła;

     Rozgrzewamy piekarnik do 200oC.
     Formę do muffinek wykładamy papilotkami.
     W jednym naczyniu mieszamy suche składniki: mąka, proszek do pieczenia, cukier i kakao. W drugim mokre: jajka, olej, coca-colę i wiśniówkę. Łączymy zawartość obu naczyń i krótko mieszamy, tylko do połączenia się składników. Każdą papilotkę napełniamy ciastem do 3/4 jej wysokości.
    Pieczemy 20 min lub do suchego patyczka.

    Upieczone muffiny studzimy na kratce. 
   
    W tym czasie przygotowujemy polewę: Składniki umieszczamy w garnuszku i topimy w kąpieli wodnej*.
Wymieszać. Muffinki udekorować polewą. Ja użyłam jeszcze ozdobnych kuleczek.

Smacznego!

*kąpiel wodna - składnik (np. czekoladę, masło) włożyć do metalowego naczynia, a następnie umieścić je w większym naczyniu wypełnionym gorącą wodą, tak aby było ono zanurzone do 3/4 swojej wysokości. Składnik roztopi się pod wpływem ciepła.
  
Jestem fanką www.mojewypieki.com od długiego czasu i muszę przyznać, że na jej książkę czekałam tak bardzo jak na książkę Elizy Mórawskiej z WhitePlate. książka jest pełna doskonałych przepisów i smakowitych zdjęć. Wybiorę coś z niej na święta, ale muszę przyznać, że wybór nie jest łatwy.

wtorek, 12 listopada 2013

Odwrócone ciasto żurawinowe


Już za 1,5 miesiąca Boże Narodzenie. To moje ulubione święta, czas kiedy wszystko nabiera barw pomimo, że za oknem bywa szaro. Żurawina nieodłącznie mi się z tym kojarzy. W tym roku postanowiłam przygotować kilka ciast, ponieważ święta będą wyjątkowo długie. W ramach tych przygotowań ciasto żurawiną. Do tej pory jadałam ją głównie do mięs. Pora sprawdzić ją w słodkim wydaniu.


Odwrócone ciasto żurawinowe
/przepis z książki "Jak być domową boginią." Nigelli Lawson/


żurawiny:
- 175 g żurawiny;
- 50 g masła;
- 150 g cukru;

ciasto:
- 2 jajka;
- 125 g cukru;
- 4 łyżki  pełnotłustego mleka;
- 125 g miękkiego masła;
- 125 g mąki;
- 1,5 łyżeczki sody oczyszczonej;
- szczypta soli;
- 1 łyżeczka cynamonu;


    Rozgrzewamy piekarnik do 180oC.
    Na średnim ogniu stawiamy żeliwną patelnię lub blaszkę do tarty i rozpuszczamy na niej 50 g masła. Kiedy się rozpuści dodajemy 150 g cukru, mieszamy, kiedy cukier się roztopi i połączy z masłem dodajemy żurawinę, którą rozprowadzamy w powstałym syropie. Po kilku minutach zdejmujemy z ognia i odstawiamy.
     Mieszamy ze sobą 2 jajka, 125 g cukru. Kiedy masa będzie puszysta dodajemy 4 łyżki pełnotłustego mleka, 125 g miękkiego masła pokrojonego w kostkę. Do powstałej masy przesiewamy 125 g mąki z sodą, dodajemy sól i cynamon. Wszystko mieszamy. Powstała masa powinna mieć konsystencję ciasta naleśnikowego. jeżeli jest zbyt gęsta należy dodać mleko.
     Żurawinę zalewamy ciastem i natychmiast wstawiamy do piekarnika na rozgrzaną blachę. Pieczemy 30 min. Ciasto powinno być wyrośnięte i sprężyste i odstawać od ścianek patelni/ foremki.
     Ciasto wyjmujemy z formy na talerz. Foremkę przykrywamy talerzem, odwracamy ciasto i zdejmujemy foremkę (patelnię). Po wyjęciu wyleje się trochę syropu, co dodaje ciastu smaku i uroku.
     Ciasto jest najlepsze na ciepło.

Smacznego!

poniedziałek, 11 listopada 2013

rogale św. Marcina


     Tradycyjnie rogale przygotowywane są w Poznaniu z okazji dnia św. Marcina, tj. 11 listopada. Rogale pieczone są z ciasta półfrancuskiego z dodatkiem białego maku i bakalii. W tamtym roku postanowiłam, że ich spróbuję. Plan był taki - wycieczka do Poznania i degustacja tego wielkopolskiego specjału. Niestety zostałam w domu, rogali nie upiekłam, ale kupiłam pyszne w cukierni (Totex, ul. Dworcowa 27, Olsztyn).
     Rogale okazały się pyszne i na pewno zrobię je sama w przyszłym roku. Mam już nawet kilka przepisów, ale o tym za rok;)

    A tymczasem trochę historii:
 "Rogale Świętomarcińskie od ponad 100 lat są wypiekane w Poznaniu. Ten smakołyk zrobiony z ciasta półfrancuskiego i przełożony masą makową króluje na miejscowych stołach, zwłaszcza 11 listopada, kiedy cała stolica Wielkopolski hucznie świętuje imieniny św. Marcina.

Historia pieczenia rogali zrodziła się w 1891 roku, gdy proboszcz parafii św. Marcina, Jan Lewicki, zaapelował do wiernych aby wzorem patrona zrobili coś dla biednych. W przekazach kościelnych św. Marcin był znany ze swojej dobroci i pomocy biednym. Jak głosi legenda pewnego dnia odwiedzając wiernych na swoim białym koniu zgubił podkowę, którą podniósł miejscowy cukiernik i wzorując się jej kształtem uformował ciasto z migdałami. Gdy rogale były upieczone  – pamiętając o intencjach świętego  – rozdał je potrzebującym. 

Ten przekaz znają prawie wszyscy Wielkopolanie, jednak nie każdy pamięta, że pierwsze wzmianki o kształcie największym przysmaku regionu pochodzą jeszcze z czasów pogańskich, kiedy to podczas jesiennego święta składano bogom ofiary z ciasta zawijanego w bawole rogi.

Obecny na wspomnianej  mszy jeden z cukierników Józef Melzer, który pracował w pobliskiej cukierni, namówił swojego szefa, aby upiec rogale. I tak Rogale Świętomarcińskie trafiły na poznańskie ulice, gdzie bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. Rogale cieszyły się takim powodzeniem, że zwyczaj wypieku w 1901 roku przejęło Stowarzyszenie Cukierników. 

 
 Możliwość wypieku Rogali Świętomarcińskich jest największą chlubą poznańskich cukierni. Specjalny certyfikat  Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, która powstała z inicjatywy Cechu Cukierników i Piekarzy w Poznaniu, , Izby Rzemieślniczej i Urzędu Miasta Poznania, zobowiązuje cukierników do wypiekania rogali według tradycyjnej receptury i użycia składników najwyższej jakości – półfrancuskiego ciasta, białego maku, wanilii, mielonych daktyli lub fig, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej. Od kilku lat Unia Europejska także certyfikuje Rogale Marcińskie jako produkt regionalny Chronionym Oznaczeniem Geograficznym."


niedziela, 10 listopada 2013

niedzielny spacer i domowa pizza

     Nareszcie nie pada! Bierzemy psa i lecimy na spacer. Franio jest ogromnie szczęśliwy, bo dawno nie biegał, a i my mieliśmy w końcu chwilę dla siebie i na spacer, którego już brakowało. W tym roku jesień wyjątkowo nas rozpieszcza. To chyba w ramach rekompensaty za początek roku i białą - śniegową Wielkanoc. Ciepłe czapki i szaliki leżą przygotowane na półce, a rękawiczki w koszyczku przy drzwiach. Na razie nie są potrzebna i oby tak było jak najdłużej.
     Udany spacer nie może się odbyć bez piłki. Mój pies ją uwielbia i żadne inne zabawki mogłyby nie istnieć. 





     Niedawno pisałam o domowym fast foodzie - pysznych hamburgerach, które są specjalnością mojego męża. Tym razem kolejna odsłona - domowa pizza, którą przygotowujemy razem z przepisu Lorraine Pascale z programu tv i książki o tym samym tytule "Baking Made Easy".
     Przepis jest bardzo prosty, a przede wszystkim wygodny. Ugniatamy ciasto i zostawiamy wg. przepisu na 30-40 min, ale dziś tak przyjemnie nam się spacerowało, że ciasto wyrastało dłużej, bo ponad godzinę. I muszę powiedzieć, że było jeszcze lepsze.
     Pomysłów na pizzę jest tyle co osób i każdy jest na swój sposób idealny.


pizza domowa dla 6 osób

ciasto:
- 500 g białej mąki chlebowej;
- 2 łyżeczki soli;
- 7 g drożdży instant;
- 290 ml ciepłej wody;
- 60 ml oliwy z oliwek extra-virgin;

Mieszamy ze sobą składniki suche, dodajemy do nich ciepłą wodę i oliwę z oliwek. Mieszamy, aż ciasto będzie jednolite i sprężyste. Ok. 10 min. Miskę wykładamy folią spożywczą, spryskujemy oliwą i przekładamy ciasto do wyrośnięcia. Przykrywamy czystą ściereczką.

Moja pizza jest posmarowana pastą pomidorową, którą robię w ten sposób:
pasta:
- 1 puszka pomidorów;
- 2 szalotki lub 1 nieduża czerwona cebula;
- 2 łyżki oliwy z oliwek;
- bazylia i oregano - ja dałam suszone zioła, ale mogą być świeże;

Cebulę kroimy w piórka i przesmażamy na oliwie. Pomidory wykładamy na sitko, żeby odsączyć z nich nadmiar wody i dodajemy do cebuli. Doprawiamy bazylią i oregano.

     Piekarnik rozgrzewamy do temp. 200oC
     Wyrośnięte ciasto należy rozbić i rozwałkować na jeden duży placek lub podzielić na mniejsze części, z których robimy małe pizzerinki. Na ciasto wykładamy pastę.
     Tu się zaczyna pełna dowolność, moja pizza była serowa - edam i mozzarella, M. skomponował swoją bardziej bogato - były kawałki boczku, ser edam oraz pieprz czarny i cayenne.
     Piec 20 min. W razie potrzeby dłużej.

Smacznego!

czwartek, 31 października 2013

kakaowe muffiny na Halloween


     Temat Halloween pojawia się regularnie od kilku lat. Obchodzić czy nie, wypada czy nie. W końcu do kolejne amerykańskie święto, które przyjmujemy do naszej tradycji. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego, jeżeli traktujemy wszystko z głową. Potraktujmy to jako okazję do zabawy, do przebrania się i zjedzenia czegoś dobrego, a przy okazji można kupić kilka zabawnych gadżetów zwłaszcza do kuchni... :)
     Ja także dałam się ponieść temu szaleństwu i kupiłam foremki na babeczki i odlotowe serwetki w sam raz na tę okazję. Skoro mam już foremkę to trzeba ją przetestować - dziś kakaowe muffiny na Halloween.

dziś kakaowe muffiny na Halloween
/składniki na ok. 12 babeczek/
- 300 g mąki;
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia;
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej;
- szczypta soli;
- 125 g cukru pudru;
- 5 łyżek kakao;
- 185 ml maślanki;
-  110 g stopionego masła;
- 2 jajka;

     Rozgrzewamy piekarnik do 170oC.
     W dużej misce łączymy ze sobą suche składniki: przesianą mąkę, cukier puder, kakao, proszek do pieczenia, sodę i sól. W drugiej mieszamy ze sobą: stopione i przestudzone masło, maślankę i jajka. Mieszamy składniki suche z wilgotnymi. Ciasta nie mieszamy zbyt długo. Nakładamy je do foremek do 3/4 wysokości zagłębień. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 15-20 min. Dobrze jest sprawdzić czy się upiekły za pomocą patyczka (suchy - babeczki się upiekły, wilgotny - dobrze jest dodać jeszcze 1-2 min.
     Upieczone babeczki studzimy na kratce.

Smacznego!



poniedziałek, 28 października 2013

Paryż, mój słodki (muffiny cynamonowe z jabłkiem)


"Paryż, mój słodki" Amy Thomas
Wydawnictwo Pascal
Bielsko-Biała 2013

     "Amy Thomas w Paryżu zakochana jest na zabój i szaleje na punkcie gorzkiej czekolady. Gdy otrzymuje propozycję pracy dla Louisa Vuittona, bez wahania pakuje walizkę i przeprowadza się z Nowego Jorku do Paryża." Te dwa zdania napisane na odwrocie książki przyciągnęły moją uwagę. Nie zdążyłam doczytać do końca informacji zamieszczonej na okładce książki, a już przekonałam samą siebie, że muszą ją mieć. Bo przecież Paryż, te uliczki i niewielkie bistra, bo czekolada, pyszne ciasta, ciasteczka i makaroniki, bo tam byłam i chcę wracać jak  najczęściej.
     Lektura nie zawiodła. Autorka prowadzi bloga Sweet Freak, wcześniej pod tym samym tytułem prowadziła dla nowojorskiego "Metro" kolumnę pod tym samym tytułem. Blog odkrywa przed czytelnikiem tajemnice słodkie strony Nowego Jorku, znajdziemy tam opisy chyba wszystkich piekarni, cukierni, lodziarni czy herbaciarni które wtedy istniały. Później przyszedł czas na Paryż, miasto cudownego jedzenia i ludzi kochających jedzenie. Powstał również drugi blog God, I love Paris. Opisujące jej życie w Paryżu. 
        Książka opisuje kulinarne przeżycia autorki oraz Paryż i paryżan, zwyczaje tego miasta i ludzi. Przy czekoladkach i tartach znajdziemy ciekawe opisy relacji między ludzkich. Przeczytałam ją jednym tchem, robiąc przerwy na pyszne ciastka. Tak, bo przecież to słodycze są tu najważniejsze!

Oto migawki z mojej podróży do Paryża:




     Lektura jest najprzyjemniejsza, kiedy w domu pachnie ciastem. Dziś polecam muffiny à la Nigella.



Muffiny cynamonowe z jabłkiem
/z podanych składników wyjdzie 12 muffinek/
/Nigella Lawson, "Kuchnia. Przepisy z serca domu"/


składniki:
- 2 jabłka obrane i pokrojone w kostkę;
- 250 g mąki pszennej;
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia;
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej;
- 2 łyżeczki cynamonu;
- 125 g cukru trzcinowego jasnego + 2 łyżki do posypania;
- 125 ml płynnego miodu;
- 60 ml jogurtu naturalnego;
- 125 ml oleju roślinnego;
- 2 jajka;
- posypka czekoladowa;

    
    Piekarnik rozgrzewamy do temp. 200oC.
    Formę do muffinek wykładamy papilotkami.
    W jednej misce mieszamy ze sobą cukier, jajka, jogurt naturalny, miód i olej roślinny. W drugiej łączymy ze sobą suche składniki, tj. mąkę, proszek do pieczenia, sodę i cynamon. Następnie do składników mokrych dodajemy suche i mieszamy - mieszając składniki na muffinki, powinno się je połączyć delikatnie i przemieszać najwyżej kilka razy, żeby ciasto było lekko grudkowate, ale ja wymieszałam składniki na puszystą jednolitą masę i moim zdaniem wyrosły o wiele ładniejsze i bardziej puszyste.
     Ciasto przekładamy do papilotek, posypujemy każdą z nich brązowym cukrem i posypką czekoladową. Pieczemy 20 min.

Smacznego!